poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Wakacyjny scrub

Jakby nie było, wakacje powoli się do nas zbliżają! A żeby poczuć się nieco bardziej letnio, można oczywiście używać rozmaitych kosmetyków do ciała :)
 
Jednym z produktów, który mi osobiście przywołuje na myśl wakacje jest scrub do ciała AVON Senses o zapachu "Tropics". Jak widać, nawet nazwa nawiązuje do tematu, tak samo jak z resztą opakowanie peelingu. Przekonajcie się sami:

 
 
Pierwszą rzeczą, która urzekła mnie w powyższym scrubie jest oczywiście zapach! Przypomina mi bardzo żel po prysznic Free Time z Nivei, o którym też już pisałam recenzję. Także jeśli ktoś wie o co chodzi, to pewnie też zauroczy się tym zapachem ;) Peeling pachnie kiwi i marakują, czyli jak najbardziej tropikalnymi owocami. W tej chwili mam go właśnie przed sobą i nie mogę przestać go wąchać! Zapach jest bardzo orzeźwiający i niezwykle przyjemny!
 

 
Jeśli chodzi o działanie to nie należy się spodziewać nie wiadomo jakich efektów, jednakże peeling dobrze wygładza skórę. Drobinki w scrubie są średniej wielkości, sam produkt jest raczej delikatny i niechcianego naskórka raczej nam nie zetrze, tak jakbyśmy chcieli. Plusem za to jest fakt, że skóra nie pozostaje zaczerwieniona po użyciu kosmetyku. Zapach natomiast towarzyszy nam przez jakiś czas nawet po wyjściu spod prysznica :)
 
 
Opakowanie produktu to dość spora tuba, z bardzo miękkiego tworzywa, także z wyciskaniem żelu nie ma żadnego problemu. 
 
Podstawowe informacje:
 
- kolor zawartości lekko żółty, z białymi drobinkami
- konsystencja typowego peelingu, gęsta
- zapach owoców tropikalnych
- pojemność 200 ml
- opakowanie spora tuba z miękkiego plastiku
- cena ok 10 zł
 
Na koniec wstawiam skład kosmetyku:
 
 
 
Podsumowując mi ten produkt już po pierwszym użyciu bardzo przypadł do gustu, zarówno za zapach, jak i za działanie, także polecam go wszystkim serdecznie! :)
 



wtorek, 23 kwietnia 2013

Zmywacz godny polecenia

Pragnę przedstawić wam dziś zmywacz do paznokci, który jest w moim domu odkąd pamiętam i sprawdza się naprawdę dobrze! Może lubię go tak dlatego, że innych zwyczajnie nie używam, ale skoro nie kupuję innych to chyba znaczy, że ten jest dla  mnie wystarczająco dobry prawda? ;)

Zmywacz do paznokci firmy AVON:


Pierwszą jego zaletą jest dość duża pojemność. Zmywacza starcza na długo i jest naprawdę wydajny. Moim zdaniem produkt bardzo dobrze zmywa - nawet ciemne kolory lakierów. Nie brudzi przy tym za bardzo skórek, nie niszczy płytki paznokcia, choć ja już z przyzwyczajenia po użyciu myję ręce mydłem, a następnie kremuję :)






Jego opakowanie może i nie jest zbyt poręczne, bo dość duże, ale jest półprzezroczyste, dzięki czemu widzimy, ile produktu nam pozostało. A oto skład zmywacza:


Jedynym mankamentem AVON-owego zmywacza jest jego wysoka cena. Niestety kosztuje on kilkanaście złotych i raczej nie znajdziemy go na promocjach. Ja osobiście nie zauważam wielkości tej ceny, bo zmywacza używam razem z mamą i to ona zawsze go kupuje i za niego płaci. Jednakże wiem, że gdybym musiała sama go sobie kupować, to pewnie postawiłabym na coś tańszego. Także: działanie idealne, ale cena ciut za wysoka ! :)


Podstawowe informacje:

- kolor przezroczysty
- zapach typowego zmywacza, bez żadnych owocowych/kwiatowych dodatków zapachowych
- opakowanie matowe, półprzezroczyste, plastikowe, "walcowate" z również plastikową zakrętką
- pojemność 150 ml
- cena niestety wysoka, bo kilkanaście złotych (12/13 zł - nie wiem ile dokładnie)

piątek, 19 kwietnia 2013

Tusz ASTORA Play it Big

Około miesiąca temu dostałam od przyjaciółki tusz, który u niej nie bardzo się sprawdził. Po kilku próbnych użyciach stwierdziłam, że mi odpowiada i tak oto w moje ręce trafił:


Naczytałam się o nim praktycznie samych złych opinii i powiem szczerze, że ja również nie jestem w 100% zadowolona, tak jak to mi się zdawało na początku. Według mnie jest to dość przeciętny tusz, którego raczej nie wypróbuję ponownie. 

To, co mi w nim odpowiada to szczoteczka. Jest silikonowa i ma gęste włoski. Innymi słowy - wszystko, co w szczoteczkach lubię najbardziej. Da się nią dobrze pomalować rzęsy, tak żeby były rozczesane i w miarę "ułożone". 


Jednakże o ile nakładanie tuszu nie stanowi problemu, to jego noszenie już prędzej. Przyznaję, że nie kruszy mi się, tak jak innym, których komentarze czytałam ;), ale mimo to ma u mnie iinną wadę. Jeśli nieco mocniej przetrę oko, to maskara po prostu schodzi z rzęs i tworzy cień na powiece. Pewnego razu, aż się przestraszyłam, bo faktycznie wyglądałam, jakbym pomalowała oczy szarawym cieniem! Od tamtego czasu zwyczajnie unikam tarcia oczu. Kolejnym minusem jest trwałość tuszu, gdyż jeśli chodzi o to, czy wytrzyma nam cały dzień, to różnie z nim bywa. Chyba zwyczajnie używałam wcześniej tuszy o większej trwałości :)


Podstawowe informacje:

- kolor typowy czarny #800
- szczoteczka silikonowa, z gęstymi, krótkimi włoskami
- opakowanie plastikowe, różowo-koralowe
- pojemność 12 ml
- cena .... zostawiam kropki przy cenie, ponieważ nie wiem ile należałoby zapłacić za ten tusz, gdyż osobiście go nie kupowałam. Może ktoś mi podpowie, jeśli go używał? :)

Na koniec wstawiam zdjęć typu before&after mojego oka :


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Cukierkowy lakier!

Pragnę się wam dzisiaj pochwalić moim nowym lakierowym zakupem - a mianowicie postanowiłam spróbować kolejnego produktu do paznokci z AVONa i tak oto zamówiłam lakier Mambo Melon! W katalogu wyglądał na żywy różowy, w rzeczywistości jednak ma on kolor bardziej koralowy z różowymi refleksami. Tak naprawdę to w każdym świetle wygląda nieco inaczej - albo jak różowy neonowy, albo czerwony...



Kolor moim zdaniem to typowo wiosenno-letnia barwa. W dodatku lakier ma nieco metaliczny odcień, którego się nie spodziewałam, ale i tak mi się podoba. Plusem produktu jest idealny wprost pędzelek, którym bardzo łatwo jest równo i dokładnie pomalować płytkę paznokcia + czas schnięcia. W tym przypadku najwyraźniej wersja "Speed Dry 30 s" robi swoje i lakier naprawdę szybko schnie. Generalnie w ok. 5 min miałam gotowe paznokcie!



Jak widać jak na razie jestem z niego zadowolona - ma śliczny kolor, odpowiednią konsystencję i przede wszystkim zgrabnie i ładnie pokrywa płytkę paznokcia :)

wtorek, 9 kwietnia 2013

Krótko, zwięźle i o Ziaji!

Podejrzewam, że mało która z Was nie słyszała o płynach do demakijażu z Ziaji. Niedawno poszukiwałam płynu z Bielendy, którego niestety w Auchanie nie było! Dwufazowego płynu z Ziaji również nie znalazłam, za to kupiłam ten produkt:


Kosmetyk jest bardzo delikatny, bezzapachowy i bezbarwny - nie podrażnia oczu, ani skóry, nie wysusza jej, ani też nie sprawia, że się błyszczy. Dobrze zmywa makijaż - od cieni do powiek po ciemne kredki. Ogólnie, to spełnia wszystko to, co producent uwzględnił na odwrocie buteleczki. Opakowanie jest w miarę poręczne, przezroczyste, z plastikową zakrętką. Oto skład płynu:


Podstawowe informacje:

- kolor bezbarwny
- zapach bezwonny
- konsystencja wodnista (właściwie, to nawet wygląda jak woda)
- opakowanie z miękkiego plastiku, przezroczyste
- pojemność 120 ml
- cena ok. 5 zł

Hmm, aż się zdziwiłam, że nie mam już o czym napisać! Generalnie płyn Ziaji jest godny polecenia, bo jest naprawdę tani, a do tego dobrze spełnia swoją rolę. Mimo że kupiłam go przypadkiem, to jak na razie nie żałuję, a nawet pewnie jeszcze kiedyś kupię go ponownie. Narzekać na niego nie mogę, ale z drugij strony nie ma co się tu rozpisywać - to, co najważniejsze wypisałam powyżej i mam nadzieję, że zachęciłam, jeśli ktoś nie próbował ;)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Galaretka na twarzy?

Po pierwsze wybaczcie moje opóźnienie, ale nie miałam jeszcze okazji (albo raczej zapomniałam :() złożyć wam świąteczne życzenia! Dziś już lany poniedziałek, ale święta trwają nadal, więc życzę wam wszystkim dużo zdrowia i szczęścia w życiu :)

Przechodząc do 'konkretów': tytuł posta to moje własne krótkie podsumowanie tego, jak wygląda pewien kosmetyk po nałożeniu na twarz. Kupiłam (zamówiłam) go oczywiście z ciekawości... A skoro zamówiłam i to jeszcze z ciekawości to znaczy, że musi to być nic innego jak kolejny produkt z AVONa... ech, robię się taka nudna :D

Nie wiem, czy słyszałyście o nowości z serii Naturals - maseczka do twarzy o zapachu różanym - w tym przypadku urzekł mnie przede wszystkim wygląd kosmetyku - w katalogu wyglądał jak czerwona galaretka + różany zapach również wydawał się całkiem ponętny. Po otrzymaniu paczki na szczęście się nie rozczarowałam, jeśli o to chodzi!



Jak widać zawartość wygląda na taką galaretkę-dżem (z daleka tym bardziej!) . Jeśli się przyjrzycie, zobaczycie kawałki płatków róż, co osobiście mnie zdziwiło, bo nie spodziewałam się ich ;) Tak więc konsystencja jest średnio-gęsta, łatwo się ją rozprowadza na skórze, jednakże nie zawsze wygodnie jest wygrzebywać produkt z pudełka. Jeśli chodzi o działanie to można podsumować to w dwóch słowach - bez rewelacji. Niby trochę wygładza i ma działanie odżywcze, ale większych efektów nie można się spodziewać. Moja mama również ją używała i teraz dokładnie zacytuję jej słowa: "Maseczka jak maseczka tyle, że ładnie pachnie." ;) Najwyraźniej moja mama, tak samo jak ja, nie jest maseczką zachwycona - dla mnie jest to produkt, którego mogę użyć od czasu do czasu, bardziej dla zabawy, niż dla poprawienia wyglądu skóry. Dobrze, że 75 ml to jakaś ogromną pojemność :)


Podstawowe informacje:

- kolor przezroczysty czerwony
- zapach różany, ale nieco sztuczny
- konsystencja dość gęsta, galaretowata
- opakowanie zakręcane, plastikowe pudełko
- pojemność 75 ml
- cena ok. 10 zł - w promocji udało mi się ją zamówić za 6 zł