poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Wakacyjny scrub

Jakby nie było, wakacje powoli się do nas zbliżają! A żeby poczuć się nieco bardziej letnio, można oczywiście używać rozmaitych kosmetyków do ciała :)
 
Jednym z produktów, który mi osobiście przywołuje na myśl wakacje jest scrub do ciała AVON Senses o zapachu "Tropics". Jak widać, nawet nazwa nawiązuje do tematu, tak samo jak z resztą opakowanie peelingu. Przekonajcie się sami:

 
 
Pierwszą rzeczą, która urzekła mnie w powyższym scrubie jest oczywiście zapach! Przypomina mi bardzo żel po prysznic Free Time z Nivei, o którym też już pisałam recenzję. Także jeśli ktoś wie o co chodzi, to pewnie też zauroczy się tym zapachem ;) Peeling pachnie kiwi i marakują, czyli jak najbardziej tropikalnymi owocami. W tej chwili mam go właśnie przed sobą i nie mogę przestać go wąchać! Zapach jest bardzo orzeźwiający i niezwykle przyjemny!
 

 
Jeśli chodzi o działanie to nie należy się spodziewać nie wiadomo jakich efektów, jednakże peeling dobrze wygładza skórę. Drobinki w scrubie są średniej wielkości, sam produkt jest raczej delikatny i niechcianego naskórka raczej nam nie zetrze, tak jakbyśmy chcieli. Plusem za to jest fakt, że skóra nie pozostaje zaczerwieniona po użyciu kosmetyku. Zapach natomiast towarzyszy nam przez jakiś czas nawet po wyjściu spod prysznica :)
 
 
Opakowanie produktu to dość spora tuba, z bardzo miękkiego tworzywa, także z wyciskaniem żelu nie ma żadnego problemu. 
 
Podstawowe informacje:
 
- kolor zawartości lekko żółty, z białymi drobinkami
- konsystencja typowego peelingu, gęsta
- zapach owoców tropikalnych
- pojemność 200 ml
- opakowanie spora tuba z miękkiego plastiku
- cena ok 10 zł
 
Na koniec wstawiam skład kosmetyku:
 
 
 
Podsumowując mi ten produkt już po pierwszym użyciu bardzo przypadł do gustu, zarówno za zapach, jak i za działanie, także polecam go wszystkim serdecznie! :)
 



wtorek, 23 kwietnia 2013

Zmywacz godny polecenia

Pragnę przedstawić wam dziś zmywacz do paznokci, który jest w moim domu odkąd pamiętam i sprawdza się naprawdę dobrze! Może lubię go tak dlatego, że innych zwyczajnie nie używam, ale skoro nie kupuję innych to chyba znaczy, że ten jest dla  mnie wystarczająco dobry prawda? ;)

Zmywacz do paznokci firmy AVON:


Pierwszą jego zaletą jest dość duża pojemność. Zmywacza starcza na długo i jest naprawdę wydajny. Moim zdaniem produkt bardzo dobrze zmywa - nawet ciemne kolory lakierów. Nie brudzi przy tym za bardzo skórek, nie niszczy płytki paznokcia, choć ja już z przyzwyczajenia po użyciu myję ręce mydłem, a następnie kremuję :)






Jego opakowanie może i nie jest zbyt poręczne, bo dość duże, ale jest półprzezroczyste, dzięki czemu widzimy, ile produktu nam pozostało. A oto skład zmywacza:


Jedynym mankamentem AVON-owego zmywacza jest jego wysoka cena. Niestety kosztuje on kilkanaście złotych i raczej nie znajdziemy go na promocjach. Ja osobiście nie zauważam wielkości tej ceny, bo zmywacza używam razem z mamą i to ona zawsze go kupuje i za niego płaci. Jednakże wiem, że gdybym musiała sama go sobie kupować, to pewnie postawiłabym na coś tańszego. Także: działanie idealne, ale cena ciut za wysoka ! :)


Podstawowe informacje:

- kolor przezroczysty
- zapach typowego zmywacza, bez żadnych owocowych/kwiatowych dodatków zapachowych
- opakowanie matowe, półprzezroczyste, plastikowe, "walcowate" z również plastikową zakrętką
- pojemność 150 ml
- cena niestety wysoka, bo kilkanaście złotych (12/13 zł - nie wiem ile dokładnie)

piątek, 19 kwietnia 2013

Tusz ASTORA Play it Big

Około miesiąca temu dostałam od przyjaciółki tusz, który u niej nie bardzo się sprawdził. Po kilku próbnych użyciach stwierdziłam, że mi odpowiada i tak oto w moje ręce trafił:


Naczytałam się o nim praktycznie samych złych opinii i powiem szczerze, że ja również nie jestem w 100% zadowolona, tak jak to mi się zdawało na początku. Według mnie jest to dość przeciętny tusz, którego raczej nie wypróbuję ponownie. 

To, co mi w nim odpowiada to szczoteczka. Jest silikonowa i ma gęste włoski. Innymi słowy - wszystko, co w szczoteczkach lubię najbardziej. Da się nią dobrze pomalować rzęsy, tak żeby były rozczesane i w miarę "ułożone". 


Jednakże o ile nakładanie tuszu nie stanowi problemu, to jego noszenie już prędzej. Przyznaję, że nie kruszy mi się, tak jak innym, których komentarze czytałam ;), ale mimo to ma u mnie iinną wadę. Jeśli nieco mocniej przetrę oko, to maskara po prostu schodzi z rzęs i tworzy cień na powiece. Pewnego razu, aż się przestraszyłam, bo faktycznie wyglądałam, jakbym pomalowała oczy szarawym cieniem! Od tamtego czasu zwyczajnie unikam tarcia oczu. Kolejnym minusem jest trwałość tuszu, gdyż jeśli chodzi o to, czy wytrzyma nam cały dzień, to różnie z nim bywa. Chyba zwyczajnie używałam wcześniej tuszy o większej trwałości :)


Podstawowe informacje:

- kolor typowy czarny #800
- szczoteczka silikonowa, z gęstymi, krótkimi włoskami
- opakowanie plastikowe, różowo-koralowe
- pojemność 12 ml
- cena .... zostawiam kropki przy cenie, ponieważ nie wiem ile należałoby zapłacić za ten tusz, gdyż osobiście go nie kupowałam. Może ktoś mi podpowie, jeśli go używał? :)

Na koniec wstawiam zdjęć typu before&after mojego oka :


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Cukierkowy lakier!

Pragnę się wam dzisiaj pochwalić moim nowym lakierowym zakupem - a mianowicie postanowiłam spróbować kolejnego produktu do paznokci z AVONa i tak oto zamówiłam lakier Mambo Melon! W katalogu wyglądał na żywy różowy, w rzeczywistości jednak ma on kolor bardziej koralowy z różowymi refleksami. Tak naprawdę to w każdym świetle wygląda nieco inaczej - albo jak różowy neonowy, albo czerwony...



Kolor moim zdaniem to typowo wiosenno-letnia barwa. W dodatku lakier ma nieco metaliczny odcień, którego się nie spodziewałam, ale i tak mi się podoba. Plusem produktu jest idealny wprost pędzelek, którym bardzo łatwo jest równo i dokładnie pomalować płytkę paznokcia + czas schnięcia. W tym przypadku najwyraźniej wersja "Speed Dry 30 s" robi swoje i lakier naprawdę szybko schnie. Generalnie w ok. 5 min miałam gotowe paznokcie!



Jak widać jak na razie jestem z niego zadowolona - ma śliczny kolor, odpowiednią konsystencję i przede wszystkim zgrabnie i ładnie pokrywa płytkę paznokcia :)

wtorek, 9 kwietnia 2013

Krótko, zwięźle i o Ziaji!

Podejrzewam, że mało która z Was nie słyszała o płynach do demakijażu z Ziaji. Niedawno poszukiwałam płynu z Bielendy, którego niestety w Auchanie nie było! Dwufazowego płynu z Ziaji również nie znalazłam, za to kupiłam ten produkt:


Kosmetyk jest bardzo delikatny, bezzapachowy i bezbarwny - nie podrażnia oczu, ani skóry, nie wysusza jej, ani też nie sprawia, że się błyszczy. Dobrze zmywa makijaż - od cieni do powiek po ciemne kredki. Ogólnie, to spełnia wszystko to, co producent uwzględnił na odwrocie buteleczki. Opakowanie jest w miarę poręczne, przezroczyste, z plastikową zakrętką. Oto skład płynu:


Podstawowe informacje:

- kolor bezbarwny
- zapach bezwonny
- konsystencja wodnista (właściwie, to nawet wygląda jak woda)
- opakowanie z miękkiego plastiku, przezroczyste
- pojemność 120 ml
- cena ok. 5 zł

Hmm, aż się zdziwiłam, że nie mam już o czym napisać! Generalnie płyn Ziaji jest godny polecenia, bo jest naprawdę tani, a do tego dobrze spełnia swoją rolę. Mimo że kupiłam go przypadkiem, to jak na razie nie żałuję, a nawet pewnie jeszcze kiedyś kupię go ponownie. Narzekać na niego nie mogę, ale z drugij strony nie ma co się tu rozpisywać - to, co najważniejsze wypisałam powyżej i mam nadzieję, że zachęciłam, jeśli ktoś nie próbował ;)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Galaretka na twarzy?

Po pierwsze wybaczcie moje opóźnienie, ale nie miałam jeszcze okazji (albo raczej zapomniałam :() złożyć wam świąteczne życzenia! Dziś już lany poniedziałek, ale święta trwają nadal, więc życzę wam wszystkim dużo zdrowia i szczęścia w życiu :)

Przechodząc do 'konkretów': tytuł posta to moje własne krótkie podsumowanie tego, jak wygląda pewien kosmetyk po nałożeniu na twarz. Kupiłam (zamówiłam) go oczywiście z ciekawości... A skoro zamówiłam i to jeszcze z ciekawości to znaczy, że musi to być nic innego jak kolejny produkt z AVONa... ech, robię się taka nudna :D

Nie wiem, czy słyszałyście o nowości z serii Naturals - maseczka do twarzy o zapachu różanym - w tym przypadku urzekł mnie przede wszystkim wygląd kosmetyku - w katalogu wyglądał jak czerwona galaretka + różany zapach również wydawał się całkiem ponętny. Po otrzymaniu paczki na szczęście się nie rozczarowałam, jeśli o to chodzi!



Jak widać zawartość wygląda na taką galaretkę-dżem (z daleka tym bardziej!) . Jeśli się przyjrzycie, zobaczycie kawałki płatków róż, co osobiście mnie zdziwiło, bo nie spodziewałam się ich ;) Tak więc konsystencja jest średnio-gęsta, łatwo się ją rozprowadza na skórze, jednakże nie zawsze wygodnie jest wygrzebywać produkt z pudełka. Jeśli chodzi o działanie to można podsumować to w dwóch słowach - bez rewelacji. Niby trochę wygładza i ma działanie odżywcze, ale większych efektów nie można się spodziewać. Moja mama również ją używała i teraz dokładnie zacytuję jej słowa: "Maseczka jak maseczka tyle, że ładnie pachnie." ;) Najwyraźniej moja mama, tak samo jak ja, nie jest maseczką zachwycona - dla mnie jest to produkt, którego mogę użyć od czasu do czasu, bardziej dla zabawy, niż dla poprawienia wyglądu skóry. Dobrze, że 75 ml to jakaś ogromną pojemność :)


Podstawowe informacje:

- kolor przezroczysty czerwony
- zapach różany, ale nieco sztuczny
- konsystencja dość gęsta, galaretowata
- opakowanie zakręcane, plastikowe pudełko
- pojemność 75 ml
- cena ok. 10 zł - w promocji udało mi się ją zamówić za 6 zł

piątek, 29 marca 2013

Jak się sprawdził szampon za 3zł?

Około miesiąca temu pisałam wam o niespodziewanie tanich zakupach kosmetycznych z Auchana. Do mojego koszyka trafił m.in. szampon z Joanny, który kosztował raptem 3,29! Po kilku użyciach zdecydowałam się napisać wam o nim co nieco ;)


A oto i szampon 'Naturia' dla włosów normalnych i ze skłonnością do szybkiego przetłuszczania się. Ma mniejszą pojemność, niż szampony, których zwykle używam - 250 ml. Zapach mięty i wrzosu nie jest zbyt intensywny, za to wydaje się taki "naturalny". Opakowanie kosmetyku jest nie za duże i bardzo poręczne - z miękkiego plastiku, z zamknięciem na zatrzask:


Pierwsza rzecz, którą da się szybko zauważyć, to konsystencja produktu, która wg mnie jest dość rzadka, jak na szampon (chociażby w porównaniu z timotei, którego używałam wcześniej). Dzięki temu zawartość można zgrabnie i szybko wycisnąć z butelki. Kolejna rzecz, która daje się we znaki to piana, a raczej jej brak. Produkt bardzo mało się pieni! Z początku myślałam, że po prostu za mało go nałożyłam, ale po czasie zauważyłam, że 'Naturia' chyba zwyczajnie tak ma. Z jednej strony wydaję się, że kosmetyk jest bardziej "naturalny" itp, ale z drugiej strony - ja po prostu lubię mieć dużo piany, bo dopiero wtedy czuję, że włosy się myją ;) Jednakże nie ma się czego obawiać, bo efekt po umyciu włosów jest przyzwoity i zadowalający - niestety nie zauważyłam jednak, żeby włosy mniej się przetłuszczały, a szkoda :(


Poza tym nie zamierzam tu na niego narzekać, bo jednak kosztował tylko 3,29 zł ;) Nie wiem, czy w przyszłości kupię go ponownie - ewentualnie może spróbuję innego wariantu zapachowego. Chyba jednak będę szukać dalej mojego ulubieńca wśród szamponów. Dla ciekawskich - skład produktu:


Podstawowe informacje:

- kolor zawartości przezroczysty fioletowy
- konsystencja dość rzadka
- zapach miętowy-wrzosowy, raczej delikatny
- opakowanie plastikowe, poręczne, fioletowe + zamknięcie za zatrzask
- pojemność 250 ml
- cena ok. 4 zł

niedziela, 24 marca 2013

Uznanie dla AVONa!

Jakiś czas temu pisałam wam o brązowej konturówce do oczu z AVONa - więcej informacji znajdziecie po tym linkiem. Okazało się, że AVON jednak potrafi od czasu do czasu wyprodukować naprawdę świetny produkt ;)

Po tej miłej niespodziance ze strony diamentowej kredki, postanowiłam zamówić kolejną, w nieco innym odcieniu, po tym, jak wyhaczyłam promocję! Tym oto sposobem do mojej kolekcji kredek/konturówek dołączyła diamentowa "Twilight Sparkle":


Co tu dużo pisać? Jest to miękka, łatwa w aplikacji, do tego posiadająca całkiem ciekawy odcień kredka. Tym razem avonowy opis nie kłamie - w produkcie nie znajdziemy diamentów, ale mamy za to niebieskawy brokat, który widać szczególnie w słonecznym świetle ;)


Jedyna rzecz, jaka może odstraszać to jak zwykle - cena. W promocji kupiłam ją za 10 zł, czyli wcale nie jakoś super-tanio. Natomiast jej cena regularna to bodajże ok. 15 do nawet 20 zł, a tyle nie dałabym za nią, mimo że znakomicie się u mnie sprawdza.

Podstawowe informacje:

- kolor określany jako twilight sparkle, czyli niebiesko-granatowy z odrobiną brokatu
- opakowanie drobne, czarne, plastikowe - zawartość wysuwa się przekręcając u dołu konturówki
- konsystencja jest w miarę zbita, a jednocześnie miękka! Produkt nie łamie się, a za to szybko i gładko rozprowadza się na powiece
- cena w promocji 10 zł, natomiast cena regularna dochodzi nawet do 20 zł

Na koniec wstawiam zdjęcie mojego oka po użyciu konturówki:


Zapewne trochę kiepsko widać, ale mam nadzieję, że coś tam upatrzycie :)

środa, 20 marca 2013

Po raz kolejny - brokat!

Jak zaraz zobaczycie po raz kolejny zdecydowałam się poeksperymentować z moim różowym, brokatowym lakierem. Dzięki temu może w końcu po tych kilku latach go zużyję :)
Tym razem w osiągnięciu końcowego efektu pomógł mu czarny Miss Sporty #80 z serii lasting colour. 


O brokatowym lakierze z AVONa pisałam już wcześniej, kiedy używałam go w nieco innych kombinacjach. Po więcej informacji o tym produkcie odsyłam do tego lub tego wpisu.

Do stworzenia powyższego mani użyłam:

- dwóch grubszych warstw czarnego Miss Sporty
- jednej (lub dwóch na kciuk) warstwy brokatu


Jeśli chodzi o czarny lakier to jestem z niego bardzo zadowolona. Mimo wieku (3/4 lata!) nie zgęstniał, a jego konsystencja jest nadal rzadka i łatwa do rozprowadzenia. Aplikację lakieru ułatwia też dość szeroki pędzelek, który zgrabnie pokrywa płytkę paznokcia. W dodatku lakier ani trochę nie smuży! O ile się nie mylę kosztował jakieś 5 zł i ma pojemność 7 ml, więc jak na taką cenę, efekt jest wręcz świetny, tym bardziej, że słyszałam, że Miss Sporty nie należy raczej do tych zachwalanych lakierów. Cóż, chyba zwyczajnie mi się udało ;)


Powyższe połączenie nie jest niczym niezwykłym, ale chciałam spróbować czegoś nowego. Według mnie jest to bardziej mani na imprezy, choć osobiście miałam go dziś w szkole ;)
Generalnie z końcowego efektu, jak również z faktu, że zużywam stare lakiery - jestem bardzo zadowolona :)

A wy, co sądzicie o takim połączeniu? :)

niedziela, 17 marca 2013

Na czerwono z Essence

Dziś klasycznie, bo czerwono. Tym razem przedstawiam lakier Essence z serii Colour&Go w odcieniu fame fatal #61. Jest to typowy czerwony kolor o kremowym wykończeniu.



Może i nie miałam zbyt wielu lakierów tej firmy, ale mogę z pewnością przyznać im wysoką ocenę. 

Po pierwsze - konsystencja:
Lakiery z Essence mają konsystencję ani zbyt rzadką, ani zbyt gęstą. Produkt nie zalewa skórek, łatwo się go rozprowadza i co jest bardzo ważne - nie smuży!

Po drugie - gama kolorów:
Essence ma bogatą gamę kolorów, chociaż nie wszystkie można łatwo dostać. Od kremowych, po brokatowe wykończenia i dosłownie wszystkie kolory tęczy z ciekawymi nazwami ;)

Po trzecie - pędzelek:
Ani za szeroki, ani za cienki - czyli w sam raz. Łatwo pomalować nim i mały paznokieć i kciuk.

Po czwarte - pojemność:
Lakiery z Essence cenię sobie za niewielką pojemność. Osobiście posiadam (jak z resztą widać na zdjęciu) lakier ze starej wersji 5 ml. Jak dla mnie idealny - nie maluję paznokci zbyt często na jeden kolor, więc nic nie powinno się zmarnować, a z drugiej strony nie stałby na półce nie wiadomo jak długo.

Po piąte - schnięcie:
Na wszystkich buteleczkach lakierów znajdziemy napis - "quick drying". Muszę się z tym zgodzić, bo lakier naprawdę szybko schnie (kilka minut, ale w porównaniu do innych lakierów, których używałam - jest to sukces :))

Po szóste - trwałość:
U mnie ciężko wgl mówić o trwałości lakieru, bo jeden raz trzyma mi się cały tydzień, a innym razem odpryśnie już na drugi dzień. W przypadku lakierów Essence końcówki paznokci rzeczywiście się ścierają, ale przez mniej więcej 3 dni wyglądają całkiem przyzwoicie.


Aby uzyskać efekt jak na zdjęciu musiałam nałożyć 2 warstwy fame fatal. Tak naprawdę lakier kryje już po jednej, grubej warstwie, ale z przyzwyczajenia kładę dwie, co z resztą przedłuża jego trwałość. Generalnie chwalę sobie lakiery z Essence i myślę, że w przyszłości jeszcze trochę ich nakupuję. Klasyczny czerwony odcień był strzałem w dziesiątkę!

Używałyście lakierów Essence? Co sądzicie? :)

czwartek, 14 marca 2013

Ulubiona maseczka z Ziaji

Z pewnością maseczki z Ziaji są wszystkim dobrze znane i najczęściej cieszą się wielkim uznaniem. W moim przypadku nie jest inaczej. Maska oczyszczająca z glinką szarą stała się jednym z moich ulubieńców, na którym zawsze mogę polegać ;)


Co tu dużo pisać? Według mnie jest to bardzo dobry produkt, wywiązujący się ze swej roli. Osobiście używam wersji dla cery mieszanej, tłustej i trądzikowej. Maska ma za zadanie oczyścić skórę, zmniejszyć widoczność porów, nawilżyć, zmniejszyć wydzielanie sebum oraz ma działania antybakteryjne. U mnie jak najbardziej się sprawdza - skóra jest oczyszczona, wygładzona i wygląda zwyczajnie na bardziej świeżą. 


7 ml opakowanie starcza mi na dwa użycia, a kosztuje zaledwie 1,5 zł. Zawartość ma kolor szary, ale nie posiada specjalnego zapachu - nie jest zbyt intensywny, raczej delikatny i nie przeszkadza w ogóle w stosowaniu kosmetyku. Na końcu uporządkujmy podstawowe informacje:

- kolor zawartości szary
- zapach raczej delikatny
- pojemność 7 ml
- opakowanie to niewielka saszetka
- cena ok. 1,5 zł

Nic więcej chyba nie muszę już pisać - jeśli ktoś nie próbował gorąco polecam - oczywiście są wersje dla innych typów cery. Ja jestem z mojej maseczki nadzwyczaj zadowolona, bo wiem, że skóra zawsze będzie po niej wyglądać na świeżą i odżywioną :)

niedziela, 10 marca 2013

Crack it!

Tym razem bardzo krótki wpis - pragnę przedstawić wam moje weekendowe połączenie lawendowego lakieru do paznokci z czarnym krakiem ;)



Do uzyskania efektu, jak na zdjęciu potrzebowałam:

- 2 cienkie warstwy lawendowego lakieru AVON - luxe lavender
- 1 warstwę czarnego "pękacza" z Inglota

Lakier z AVONa warto pochwalić za średnio-gęstą konsystencję, która łatwo się rozprowadza. Do tego, mimo że używam go już od baaardzo długiego czasu, produkt nie zasechł, ani nie stał się gęstą breją, z którą ciężko cokolwiek zrobić. Z początku nie byłam zachwycona jego odcieniem, ale z czasem się do niego przekonałam i bardzo polubiła. Lakier wart jest swojej ceny - ok. 12/13 zł za 12 ml produktu, to w tym przypadku niezła inwestycja :)

Co do Inglota, to moim zdaniem nie jest on aż tak cudowny, żeby wydać na niego 30 zł. Dość ciężko się go rozprowadza, ponieważ od razu po wyjęciu pędzelka z butelki - lakier zasycha i gęstnieje. O ile na pierwszy paznokieć łatwo go nałożyć, to im dalej tym gorzej. Plusem za to jest to, że bardzo szybko pęka, schnie i efekt końcowy jest zadowalający. 


Co sądzicie o lakierach z Inglota?

środa, 6 marca 2013

Waniliowy mus

Wiem, że pewnie robię się już nudna z tym AVONem, ale uwierzcie, że 3/4 moich kosmetyków jest właśnie z tej firmy i nie mam o czym innym pisać :)
Dziś pod lupę idzie waniliowy mus do ciała Naturals:


Produkt muszę pochwalić za śliczny zapach oraz miłą konsystencję. Mus pachnie wanilią - możliwe, że nie wszystkim odpowiadałby taki zapach, ponieważ jest dość słodki. Poza tym ma miłą, delikatną konsystencję. Kosmetyk łatwo wsmarowuje się w skórę i szybko wchłania. Zapach pozostaje na skórze przez jakiś czas. Jedynym mankamentem według mnie jest wydobywanie produktu z opakowania - niestety trzeba to robić palcami, co nie zawsze jest wygodne.


Zawartość ma kolor kremowo-kawowy. Jeśli chodzi o działanie nawilżające to owszem posiada, ale nawilża w dość standardowy sposób. Pojemnik ma kolor biały i jest plastikowy (dobrze, że nie szklany, bo byłby bardzo ciężki). Oczywiście na koniec zamieszczam skład produktu:


Podstawowe informacje:

- kolor zawartości kremowo-kawowy
- konsystencja musu, delikatna, gęsta
- zapach słodki, waniliowy
- pojemność 200 ml
- opakowanie plastikowe, białe
- cena zapewne waha się ok. 10-12 zł

Generalnie uważam, że jest to bardzo atrakcyjny produkt, miło używa się coś, co tak ładnie pachnie. Bardzo polubiłam go ze względu na konsystencję musu + produkt jest dość wydajny.

niedziela, 3 marca 2013

3 produkty za 10 zł!

Dziś bardzo krótki wpis - bardziej, żeby się pochwalić :). Wczoraj byłam na zakupach w Auchanie i oczywiście zajrzałam na dział kosmetyczny. W końcu wyszło na to, że kupiłam szampon, maszynki do golenia oraz maseczkę za niecałe 10 zł!



1. Maszynki do golenia BIC Pure3 lady - ok. 4 zł


2. Maseczka oczyszczająca z Ziaji (cera mieszana, tłusta, trądzikowa) - 1,5 zł


3. Szampon do włosów normalnych i ze skłonnością do szybkiego przetłuszczania się Joanna Naturia z miętą i wrzosem - 3,29 zł!



Generalnie maszynki i szamponu będę używać pierwszy raz. Maseczkę z Ziaji używałam już kilka razy i nie będę oryginalna, jak powiem, że jestem z niej bardzo zadowolona ;). Natomiast jeśli chodzi o szampon to kupiłam go trochę w ciemno i bardziej z ciekawości (również ze względu na cenę oczywiście). Recenzje produktów powinny pojawić się niedługo! 

Używałyście może szamponów z tej serii? 
Jestem bardzo ciekawa, czy dobrze działają :)

czwartek, 28 lutego 2013

Balsam Believe od Britney Spears

Postanowiłam napisać wam dziś co nieco o balsamie, który dostałam kiedyś od mojej chrzestnej. Jest to balsam do ciała Believe od Britney Spears. Bardzo ucieszyłam się z takiego podarunku, bo wiem, że produkt nie należy do najtańszych + odkryłam od razu, że balsam cudownie pachnie! Może kiedyś pomyślę nad perfumami...?


Samej ciężko określić mi zapach i substancje, które sprawiają, że go uwielbiam ;), ale posłużę się notką zaczerpniętą z innej strony:
Nuty zapachowe:

nuty głowy: owoc guavy, mandarynka
nuty serca: kapryfolium, kwiat lipy
nuty bazy: paczula, bursztyn, pralinki

Teraz (jeśli ktoś nie posiadał) może sobie wyobrazić ten zapach. Generalnie łączy on w sobie zarówno owoce jak i kwiaty, jest średnio intensywny, ale pozostaje na skórze przez dość długi czas od nałożenia. Konsystencja jest raczej rzadka, szybko się wchłania, dobrze nawilża skórę. Zawartość ma kolor biały.


Tubka została wykonana z miękkiego, białego tworzywa i różowego zamknięcia zamykanego na zatrzask. Opakowanie samo w sobie jest bardzo skromne, proste, ale przy tym delikatne i moim zdaniem jak najbardziej adekwatne do zawartości i nuty zapachowej. 


Jak widać dziś skusiłam się na nieco większe zdjęcia :) Na powyższym dobrze widać zamknięcie kosmetyku.

Podstawowe informacje:

- kolor zawartości biały
- konsystencja dość rzadka, łatwo się rozprowadza, szybko wchłania
- zapach w skrócie owocowo-kwiatowy
- pojemność 200 ml
- opakowanie plastikowa tubka + zamknięcie na zatrzask
- cena na stronach internetowych waha się od 20-25 zł, ale w drogerii z pewnością będzie wyższa

Podsumowując serdecznie polecam ten balsam, ponieważ nie tylko ślicznie pachnie, ale również odpowiednio nawilża skórę ciała. Mi osobiście bardzo przypadł do gustu!