poniedziałek, 31 grudnia 2012

Ostatni wpis roku 2012 :)

Sylwester już dziś, z tej okazji postanowiłam napisać ostatni post w 2012 roku! A w nim lakier do paznokci My secret w kolorze Midnight #150, o którym wspominałam w tym oto świątecznym poście. 


Jak na razie muszę powiedzieć, że jestem nim wręcz zachwycona! Pomalowałam paznokcie w czwartek i do dziś przetrwały w wręcz idealnym stanie. Do tego lakier łatwo się rozprowadza, bo mimo wąskiego pędzelka, ma dość rzadką konsystencję i w ogóle nie smuży. Jednakże żeby uzyskać kolor na paznokciach taki, jak w buteleczce musiałam zrobić aż 3 warstwy. Po pierwszych dwóch lakier miał bardziej odcień wchodzący w morski. 



Podstawowe informacje:

- kolor ciemny niebieski, może na zdjęciach nie dokładnie to widać, ale ma metaliczne wykończenie
- konsystencja dość rzadka i lejąca, ale dzięki temu łatwo się rozprowadza
- pojemność 10 ml
- opakowanie to szklana, kwadratowa buteleczka z plastikową, białą zakrętką
- cena ok. 7 zł


Przy okazji przedstawię wam moje sylwestrowe połączenie powyższego lakieru z różowym brokatowym, którego opisałam nieco wcześniej tutaj. Nie jest to nic szczególnego, ale stwierdziłam, że w sylwestra odrobina blasku nie zaszkodzi ;)






Zauważcie, że brokatowy lakier nałożyłam dopiero dzisiaj, a niebieski pod spodem bez żadnych poprawek wygląda właśnie tak, jak na tym zdjęciu. Naprawdę jestem pod wrażeniem trwałości tego lakieru! Chyba będę musiała kupić sobie więcej odcieni My secret :)


Na koniec chciałabym złożyć wszystkich blogowiczkom serdeczne życzenia na Nowy Rok, standardowo dużo zdrowia, radości, miłości, niech rok 2013 okaże się jeszcze lepszy niż poprzedni i oczywiście życzę również jak największej ilości kosmetyków :)

Kasia


niedziela, 30 grudnia 2012

Nivea Invisible

Od dłuższego czasu używam dezodorantów Nivea z serii "invisible for black & white". Wypróbowałam już wszystkie możliwe: w sprayu, kulce i sztyfcie. Dzisiaj chciałabym skupić się na tym ostatnim. Od razu przepraszam za słabą jakość zdjęć, ale jakoś światło mi nie dopisało...



Dezodorant ma przeciwdziałać powstawaniu plan na ubraniach, ale chyba nie do końca jest to prawdą. Generalnie dezodoranty w sztyfcie i kulce mają tendencję do tworzenia plam, także ciężko jest trafić na ten idealny. Mimo tego, że plamy choć może mniej widoczne, ale i tak się tworzą, to Nivea invisible działa pod tym względem i tak lepiej niż produkty, których używałam wcześniej.


Opakowanie jak na dezodorant w sztyfcie przystało, nic szczególnego: mieści w sobie 40 ml produktu, który wysuwany jest za pomocą "pokrętła" u dołu opakowania. Dodatkowo kosmetyk oprócz zwykłej nakładki (półprzezroczysta różowa), zaopatrzony jest w nakładkę ochronną bezpośrednio na produkt (biała z uchwytem).


Nivea ma u mnie plus dzięki delikatnym zapachom i konsystencjom. Również w tym wypadku muszę pochwalić zapach, który nie drażni, a daje pewne uczucie odświeżenia.  Dodam jeszcze, że produkt łatwo się rozprowadza, gdyż ma dość miękką konsystencję. Osobiście stosuje go nawet bezpośrednio po goleniu, a i tak nie podrażnia mi skóry.


Podstawowe informacje:

- opakowanie poręczne, w kolorze białym z blado-różową nakrętką
- pojemność 40 ml
- kolor zawartości biały
- konsystencja miękka, delikatna
- zapach jak na kosmetyki Nivea przystało - przyjemny i delikatny
- cena ok. 10 zł o ile się nie mylę

Podsumowując uważam, że mimo wszystko jest to jeden z najlepszych dezodorantów, jakie miałam okazję użyć i prawdopodobnie kiedyś jeszcze go zakupię :)

środa, 26 grudnia 2012

Brokat na paznokciach! :)

W tym roku postanowiłam z okazji świąt poeksperymentować z moim starym przezroczystym lakierem z drobinkami różowego brokatu. Mówiąc starym mam na myśli ładnych pare lat, także jestem pod wrażeniem, że dało się go jeszcze wykorzystać. Jest to lakier AVONa z serii ColorTrend, który teraz z pewnością nie jest już dostępny, bo o ile dobrze pamiętam był on w limitowanej, sylwestrowej serii i podkreślę to znowu - kilka lat temu :)

Buteleczka brokatowego lakieru ma 8 ml. Plusem jest to, że różowych drobinek jest w nim na tyle dużo, że łatwo dobrze pomalować nim paznokcie nawet bez wcześniejszej bazy. Dodatkowo ma bardzo dobrą konsystencję mimo "wieku" - nie ciągnie się jak guma, ani nie zasycha w butelce.


 


Na powyższym zdjęciu widać brokatowy lakier w odcieniu różu. Jednak nie uzyskałabym takiego efektu gdyby nie metaliczny lakier Sateen, o którym pisałam już tutaj. Oba te lakiery mają zbliżony kolor i bardzo dobrze razem wyglądają. Wystarczyła tylko jedna warstwa Sateen, a na nią jedna warstwa brokatu, żeby paznokcie wyglądały jak na zdjęciu. 


 
Wiem, że nie są jakoś super-dokładnie pomalowane, ale efekt jest genialny. Są bardzo eleganckie i takie świąteczne. Dodam jeszcze, że pomalowałam paznokcie w czwartek wieczorem specjalnie na piątkową klasową wigilię, a utrzymały się w dobrym stanie aż do prawdziwej wigilii, czyli do poniedziałku! Z małymi poprawkami (poprawienie końcówek) dotrwały aż do dziś. Generalnie wyszło na to, że to świąteczne połączenie przetrzymało aż 6 dni w dość dobrym stanie :)

Jeszcze wyjdzie na to, że ponownie polubię brokat na paznokciach!

sobota, 22 grudnia 2012

Pierwszy prezent!

Po piątkowej szkolnej wigilii do zbioru moich kosmetyków doszło kilka nowości, które otrzymałam od mojej przyjaciółki! Mamy taką tradycję, że co roku dajemy sobie nawzajem prezenty w ostatni szkolny dzień przed feriami świątecznymi. Tak więc co znalazłam w pięknie opakowanej paczuszce w tym roku?


od lewej:

1. Żel pod prysznic Original Source o zapachu mięty i drzewa herbacianego



Odkąd pamiętam mięta była zawsze jednym z moich ulubionych zapachów, więc ogromnie ucieszyłam się z tego żelu + nareszcie będę miała okazję wypróbować produkt tej firmy ;)


2. Lakier do paznokci z My Secret w kolorze 'Midnight' nr 150


To dopiero mój drugi lakier tej firmy. W zbiorze swoich lakierów do tej pory nie miałam żadnego w kolorze metalicznym ciemno-niebieskim, więc z chęcią go wypróbuję :)


3. Pędzelek do smokey eyes z Essence



Śliczny, subtelny pędzelek, który z pewnością przyda mi się wiele razy! Niestety jeśli chodzi o różnorakie pędzle do makijażu to praktycznie nie mam ich wcale, więc powyższy produkt jest z pewnością dobrym początkiem ;)


Podsumowując moja przyjaciółka nie mogła lepiej trafić z doborem prezentu i serdecznie jej za to dziękuję. Mogę wręcz zapewnić, że recenzje tych produktów znajdą się niedługo na blogu, bo sama nie mogę się doczekać ich pierwszego użycia :)

wtorek, 18 grudnia 2012

Liebster Blog

 Serdecznie dziękuję za wyróżnienia ze strony Blueeyed oraz Panny Anny





Wiem, że powinna odpowiedzieć na 11 pytań, ale nie chcę wybierać jednej z powyższych blogowiczek, dlatego odpowiem na wszystkie 22 :)

I seria pytań - od Blueyed:

Jaki jest Twój ulubiony kolor?
Ciężko powiedzieć, ale chyba niebieski i jego odcienie

Kot czy pies?
 Pies, sama mam psa ;)

Pepsi czy CocaCola?
Pepsi jest mniej słodka, ale CocaColę chyba jednak częściej piję

Jaki jest Twój ulubiony produkt do ust?
Na dzień dzisiejszy:
- balsam firmy EOS
- balsam z brzoskwinią i bawełną z AVONa
- czerwona szminka red 2000 z AVONa  

Czekolada czy żelki?
Jakoś nie potrafię wybrać :D

Czapka czy nauszniki?
Czapka, mam wrażenie, że nie wyglądam dobrze w nausznikach

Włosy rozpuszczone czy związane?
Raczej rozpuszczone

Jaki jest Twój ulubiony tusz do rzęs? Dlaczego?
Hmm, w tej chwili stawiam na SUPER Shock z AVONa

Komputer, laptop czy tablet?
Laptop, gdyż tableta nie posiadam :)

Paznokcie klasycznie czerwone czy wesołe i kolorowe?
Częściej wesołe i kolorowe 

Co byś chciała dostać od Św. Mikołaja? :) 
Jak na razie to myślałam tylko o książce Alyson Noel - Na zawsze, ale słodyczami oczywiście nie pogardzę ;)

 
II seria pytań - od Panny Anny:

Lody czekoladowe czy waniliowe?
Raczej czekoladowe
Książki w formie papierowej czy e-booki?
Zawsze w papierowej!
Paznokcie długie czy krótkie?
Długie, choć zazwyczaj mam takie "średnie" ;)
Inne hobby oprócz kosmetyków? :)
Muzyka, taniec, poniekąd też ogólnie sport
Do jakiego zwierzęcia byś się przyrównała i dlaczego?
Hmm, może do psa, bo jestem osobą towarzyską :)
Wymarzone wakacje?
Zawsze chciałam pojechać do Egiptu, a jeszcze nie miałam okazji
Ulubiony owoc?
Mało jakiego nie lubię, ale stawiam na truskawki :D
Film do którego często wracasz?
"Wild Child"!
Ulubione perfumy?
Chyba jeszcze takich nie odkryłam, ale bardzo lubię zapach Pur Blanci z AVONa
Nie mogę żyć, bez...? 
...słodyczy hah ;)
a tak naprawdę to bez rodziny i przyjaciół
Srebro czy złoto?
Zawsze jakoś wolałam srebro ;)



Nie będę nominować aż 11 blogowiczek, bo po pierwsze uważam, że to za dużo, po drugie nawet chyba nie znam tyle z nich, które jeszcze nie dostały wyróżnienia. Nominuję więc:



A teraz moje pytania do was:

Ulubiona pora roku?
Ulubiony zespół/piosenkarz/piosenkarka?
Ulubione zwierzę?
Rock czy pop?
Błyszczyk czy szminka?
Buty na obcasie czy płaskie?
Ulubiony lakier do paznokci?
Spodnie czy sukienka?
Ubrania eleganckie czy sportowe?
Lody ciepłe czy zimne? :)
Tonik czy mleczko do twarzy?

wtorek, 11 grudnia 2012

Super SHOCK

Tytuł posta to nazwa mojego obecnego tuszu do rzęs z AVONa. Zaciekawił mnie swoim świątecznym limitowanym opakowaniem i ceną, gdyż kosztował bodajże 15 zł. Używałam go na razie raptem kilka razy, ale na dzień dzisiejszy odbieram go bardzo pozytywnie :)


Jak widać opakowanie ma czerwony kolor ze złotymi wstawkami. Czy można znaleźć bardziej świąteczne połączenie? :)


Szczoteczka ma u mnie duży plus, ponieważ:

1. Jest silikonowa. Nie przepadam za szczoteczkami z włosia, bo mam wrażenie, że zostawiają za dużo warstwy tuszu + ciężej nimi dokładnie rozczesać rzęsy.

2. Ma gęste, choć krótkie włoski. Dużo włosków na szczoteczce gwarantuje dobre rozczesanie, a moje rzęsy najbardziej tego potrzebują. Generalnie wolę krótsze i więcej niż dłuższe i mniej ;)

3. Po wyciągnięciu szczoteczki, znajduje się na nim na tyle odpowiednia ilość tuszu, że nie muszę jej specjalnie wycierać/ocierać z nadmiaru produktu.


Podstawowe informacje:

kolor typowy czarny
opakowanie koloru czerwonego z imitacjami złotych gwiazdek
szczoteczka silikonowa, dość duża, z małymi, ale gęstymi włoskami
pojemność 10 ml
cena 15 zł (kupiłam na promocji + jako wersja limitowana, wersja "zwykła" kosztuje chyba ok. 25-30 zł)


Na koniec artystyczne zdjęcia mojego oka, czyli
efekt tuszu Super SHOCK na moich rzęsach:



Podsumowując moim zdaniem jest to naprawdę dobry kosmetyk. Podoba mi się efekt końcowy na rzęsach, które są ładnie podkreślone i rozczesane, a przy tym maskara nie zostawia grudek (jak na razie) ;)


Jakich tuszy używacie w tym momencie albo jakie maskary zostały waszymi ulubieńcami?
Jestem bardzo ciekawa waszych odpowiedzi :)

sobota, 8 grudnia 2012

Christmas time

Za nami Mikołajki, przed nami Wigilia i Boże Narodzenie. Za oknem już śnieg (choć w małych ilościach), a na dworzu czuć już ostre, mroźne powietrze. Również w sklepach, drogeriach i katalogach kosmetycznych można znaleźć świąteczne produkty, idealne na prezenty.
Przedstawię wam świąteczne propozycje płynów do kąpieli z AVONa. Zieloną choinkę zamówiłam specjalnie z myślą o mojej koleżance, a czerwony dostałam od mamy na Mikołajki:


Nie dość, że mają śliczne świąteczne opakowania, to jeszcze cudownie pachną! Są idealne na prezent, ponieważ mimo wszystko każdemu przyda się płyn do kąpieli, a z drugiej strony mają one jedynie 250 ml, więc nie powinny się znudzić.


Stwierdziłam, że każda dziewczyna ucieszy się z takiego kosmetyku, więc mam nadzieję, że moja koleżanka również ;)

Podstawowe informacje:

- kolor jak na choinkę przystało - zielony
- zapach jabłkowy
- konsystencja średnio gęsta
- pojemność 250 ml
- opakowanie w kształcie świątecznego drzewka, z miękkiego plastiku + od przedniej strony posiada niewielkie wypukłe kuleczki, na kształt bombek ;)
- cena 9/10 zł


Kolejny świąteczny płyn 'Winter Rose' tym razem będę mogła użyć osobiście i z pewnością będzie idealny na zimowe, wieczorne kąpiele ;)

Podstawowe informacje:

- kolor czerwono-bordowy
- zapach różany
- konsystencja średnio gęsta
- pojemność 250 ml
- opakowanie okrągłe, spłaszczone od przodu i tyłu, posiada wzorek choinki, bombek i śnieżynek na przodzie
- cena 9/10 zł

A wy macie swoje ulubione zimowe produkty? :)

czwartek, 6 grudnia 2012

Karmimy psiaki!

Zapraszam serdecznie do wzięcia udziału w akcji na tej oto stronie, gdzie poprzez same codziennie kliknięcia pomagamy pieskom ze schroniska.
Wchodząc w powyższy link dowiecie się więcej szczegółów, ale pomoc polega na tym, żebyśmy wybrali sobie zwierzaka, którego będziemy codziennie odwiedzali na stronie i klikali w specjalny banner. Po naszym "nakarmieniu" psa, Tablica wyśle dla tego psiaka 20 kg karmy :)
Po nakarmieniu jednego, możemy wybrać następnego i tak w kółko, aż wszystkie psiaki dostaną karmę.
Jeśli chcecie to umieszczajcie banner na swoich blogach, żeby zachęcić jak najwięcej osób :)

wtorek, 4 grudnia 2012

Pure & Natural

Przedstawię wam dziś mój zakup z zeszłego tygodnia, czyli...
... szampon Timotei 'pure - naturalne oczyszczenie' dla normalnych i przetłuszczających się włosów.
Najwyraźniej jest to nowość w serii Timotei, a ponieważ ostatnio kupuję szampony tej firmy, to zdecydowałam się na spróbowanie również tego wariantu. Zachęcił mnie oczywiście fakt, że jest naturalnym i organicznym produktem.


Producent zapewnia, że szampon jest w 100% naturalny, a w dodatku ma pachnieć liśćmi organicznej zielonej herbaty. Zapach rzeczywiście jest przecudny i bardzo odświeżający, ale ja bym go określiła jako zapach trawy cytrynowej. Jeśli ktoś jest ciekaw składników to proszę bardzo:


Opakowanie jest wykonane z miękkiego plastiku, natomiast zamknięcie jest szczelne i wygodne - wystarczy nacisnąć z jednej strony:


Podstawowe informacje:

- kolor przezroczysty
- zapach cytrusowy, odświeżający
- konsystencja średnio gęsta (jak chyba każdego szamponu)
- opakowanie również przezroczyste, z miękkiego plastiku
- pojemność 400 ml
- cena - ja zapłaciłam 11 zł w Auchanie, ale zapewne w drogerii byłby droższy. Generalnie jest on droższy od reszty szamponów tej firmy.

Niestety jeszcze nie miałam okazji go użyć, bo dalej wykańczam poprzedni Timotei, ale mam wrażenie i nadzieję, że sprawdzi się u mnie tak, jak producent zapewnia ;)

Używałyście może tego nowego produktu? Albo jakichkolwiek szamponów z Timotei? :)

czwartek, 29 listopada 2012

Kropki na paznokciach

Dzisiaj mam dla was uroczy mani. Według mnie paznokcie w tej wersji wyglądają nieco jak lukier z kolorową posypką, ale każdy może mieć inne skojarzenia ;) Oceńcie sami:


Wiem, że kropki nie są idealne, ale całokształt, a szczególnie z daleka wygląda w porządku :)
Do malowania użyłam tych oto lakierów:

Od lewej:

- lakier do frencha z Eveline, którego użyłam aż trzy warstwy
- Rimmel z serii 60 seconds w odcieniu 825 Sky High
- Maybelline New York z kolekcji my VARNISH nr 342
- odżywka z Miss Sporty jako top coat

Aby wykonać cudne, choć nie zawsze równe kropeczki użyłam tego cuda, które pozwalam sobie nazywać "kropkowaczem" :) Z lewej strony widać końcówkę zakończoną mini metalową kuleczką, z prawej natomiast znajduje się cienki pędzelek do linii:


Zapewne nie najlepiej to widać, ale "kropkowacz" zamówiłam jakiś czas temu z AVONa i jak na razie sprawuje się świetnie o ile bardziej wprawię się w tworzenie różnych wzorków. O ile pamiętam kosztował ok. 7-8 zł.

Na koniec jeszcze jedno zdjęcie, w nieco innym świetle:


poniedziałek, 26 listopada 2012

Świat próbek!

Próbki mają jak dla mnie wiele zalet, gdyż ma się możliwość spróbowania danego produktu lub po prostu używania go co jakiś czas, ale w małych ilościach. Ostatnio przeszperałam nieco szafki w łazience i znalazłam kilka próbek, które by mi odpowiadały :)


Jak widzicie dwie z nich są już otwarte. Pozostałe zamierzam w najbliższym czasie użyć. Jedną z nich - peeling Perfecty kupiłam specjalnie w drogerii, po tym, jak przyjaciółka mi ją poleciła. Poza nią i próbką z AVONa cała reszta pochodzi z czasopism mojej mamy ;)


O peelingu z Perfecty mogę co nieco powiedzieć, gdyż jest to moja (chyba) 4 próbka tego produktu. Na moją mieszaną cerę działa bardzo dobrze, rzeczywiście wygładza i odżywia twarz. Możliwe, że będę kupowała ją regularnie. Kosztuje mniej więcej 1,5 zł, a mi osobiście jedna saszetka starcza na 4 razy, co wychodzi na 1 miesiąc, jeśli używam jej co tydzień. Kolor produktu to mięta, a pojemność 10 ml.




Peeling z Planet Spa AVON działa bardzo podobnie, a przy tym jest delikatniejszy. Posiada mniejsze granulki niż Perfecta, więc polecam go dla osób z wrażliwą cerą. Mi bardzo przypadł do gustu, świetnie wygładza, a przy tym ma delikatny zapach białej herbaty. Pojemność próbki to 7 ml, a kolor - kremowo-biały. Niestety nie wiem ile kosztowała, ale zakładam, że ok. 2 zł.


Kolejne produkty, które czekają na użycie to:

3 w 1 - upiększający krem nawilżający (1,5ml), rozświetlający krem pod oczy(1ml) + upiększający żel peelingujący do twarzy(1,5ml). Innymi słowy cały zestaw Nivea Visage. Zobaczymy, co z tego wyjdzie ;)


Kolejnym kosmetykiem z Nivea jest próbka kremowego żelu pod prysznic "diamond touch" Jest go jedyne 8 ml, więc nawet nie wiem, czy starczy na jedną kąpiel, ale wypróbować warto.


Na koniec - kremowy żel pod prysznic LUKSJA. Mam nadzieję, że rzeczywiście będzie ślicznie pachniał wanilią i olejkiem migdałowym ;)


A wy próbowałyście kiedykolwiek którychś z powyższych kosmetyków? Jeśli tak, to jestem bardzo ciekawa, jak je oceniacie :)

sobota, 24 listopada 2012

Dbając o usta


Około tygodnia temu dostałam to cudo od przyjaciółki na urodziny :D Jest to balsam do ust firmy EOS (Evolution of Smooth) w wariancie "summer fruit".
Pierwszy raz zobaczyłam go na filmiku youtubowiczki Michelle Phan, którą już od kilku lat subskrybuję i śledzę na bieżąco jej makijażowe poczynania. Pamiętam, że bardzo go zachwalała i polecała, więc nareszcie dostałam szansę, aby się przekonać jaki naprawdę jest ;)


Muszę go pochwalić za niebanalne opakowanie, gdyż jak zaczęłam go w szkole rozpakowywać z papieru, a nade mną stało kilku znajomych, to nikt nie mógł się domyślić, co to tak właściwie jest :) Ponadto jest ono koloru koralowego i łatwo się je otwiera - wystarczy przekręcić. Pod tym względem jest to z pewnością uroczy kosmetyk :)


Zawartość ma lekko żółtawy kolor i piękny owocowy zapach. Dzięki wypukłej formie aplikacja produktu jest bardzo wygodna. Wystarczy raz przejechać nim po ustach, żeby i dolna i górna warga były odpowiednio nabalsamowane. Efekt również zadowalający. Produkt utrzymuję się na ustach przez dość długi czas, jednakże nie ma się przy tym wrażenia, że jest to jakaś lepka i nieprzyjemna substancja. Nadaje się też jako baza pod szminkę lub błyszczyk, bo sprawi, że usta się nie wysuszą. Do tego odpowiednio nawilża i działa ochronnie. Dodam jeszcze, że istotną rzeczą, jest to, że balsam EOS jest w 100% naturalny i w 95% organiczny. Jak dla mnie jest świetnym produktem i serdecznie go polecam, szczególnie teraz, gdy trzeba będzie dobrze chronić usta w zimę :)


Podstawowe informacje:

- opakowanie w kształcie podobnym do jajka w kolorze koralowym
- kolor zawartości to lekka żółć
- konsystencja balsamu jest "zbita", jeśli można tak powiedzieć, ale łatwo i wygodnie rozprowadza się na ustach
- smak słodki (oczywiście nie znaczy to, że natarczywie go zjadam z ust ;))
- pojemność 7g
- dostępność - W Polsce dostępny na portalach internetowych typu Allegro, nie jestem pewna, czy w inny sposób można by go zakupić
- cena ok. 14 zł (na Allegro), w Ameryce jest to 3,29$


środa, 21 listopada 2012

Jesienno-zimowa aura

Pogodę mamy na dzień dzisiejszy mniej-więcej taką, jak w tytule. Ni to jesień, ni to zima. Śniegu jeszcze nie ma, ale temperatury już są niskie i właściwie nie jestem zwolenniczką tych pór roku, ale jakoś trzeba sobie z nimi radzić ;)

Lakier do paznokci, który wam dziś zaprezentuję kojarzy mi się właśnie z tym okresem oraz z bombkami na choinkach. Mowa tu o lakierze firmy AVON w kolorze Sateen.


Kolor jak widać pewnie dla niektórych niezbyt ciekawy i taki bury, ale co jakiś czas lubię pomalować nim sobie paznokcie. Jak już pisałam wcześniej, wg mnie jego odcień jest typowo jesienny i świąteczny. Rok temu pamiętam, że malowałam nim na Boże Narodzenie, zobaczymy jak będzie w tym roku ;) 

 

Prawdę mówiąc uważam, że zdjęcia nie oddają dobrze barwy lakieru, ale w jakimkolwiek świetle bym ich nie zrobiła zawsze wychodziły nieco inaczej niż oryginał. Moje paznokcie również nie są najpiękniejszym okazem, a lakier mam już ok. roku, więc jest on odrobinę gęstszy niż na początku i ciężej się nim maluje tak, żeby nie powstawały żadne smugi. I tak ma u mnie duży plus, że nie zrobił się super gęsty i nie muszę wlewać do niego zmywacza (na razie) ;)


Jego dodatkową zaletą jest szybkoschnąca formuła czyli tzw "Speed Dry+" i rzeczywiście nie mogę się skarżyć, żeby długo sechł.

Podstawowe informacje:

- pojemność 12 ml - jest to dużo, dla mnie wręcz za dużo, ale za to wolniej robi się gęsty
- kolor (szczerze mówiąc nie umiem go dobrze określić) - metaliczny, ciemniejszy brudny róż + w świetle ma właśnie różowe refleksy
- konsystencja nie za rzadka i nie za gęsta, generalnie w sam raz
- cena ok. 15 zł, często są też różne promocje

Na koniec jeszcze jedna super ważna rzecz. Otóż w katalogu, kiedy pierwszy raz pojawił się ten lakier, prezentowany kolor był zupełnie inny niż jest w rzeczywistości. W internecie znalazłam fotografię z katalogu (zdjęcie w rogu) i porównałam do mojego własnego zdjęcia. Widoczna różnica prawda? Także jeśli ktoś decyduje się na zakup, to niech weźmie pod uwagę, jaki odcień lakier Sateen ma naprawdę ;)



niedziela, 18 listopada 2012

Świeżo i delikatnie

Dziś postanowiłam dodać recenzję żelu pod prysznic, którego używam od jakiegoś czasu i ponieważ zbliżam się już do dna opakowania, a bardzo go lubię, natchnęło mnie to do opisania go tutaj :)

Kremowy żel pod prysznic Nivea Free Time

Szczerze mówiąc zauroczyłam się tym żelem ze względu na zapach i to skłoniło mnie do zakupu. Niedługo po tym stwierdziłam, że nie tylko zapach jest jego atutem ;)


Tak jak informacje na butelce podają - produkt pachnie karambolą i ma konsystencję kremową. Rzeczywiście zapach jest bardzo orzeźwiający i przede wszystkim kojarzy mi się z latem! 
Kolejnym plusem żelu jest to, że po umyciu skóra jest autentycznie bardziej miękka i gładka i często nawet nie miałam potrzeby, żeby nasmarować się balsamem, bo najwidoczniej "pielęgnujące mleczko aloesowe", jak również technologia Hydra IQ  robi swoje i spełnia rolę zarówno żelu pod prysznic, jak i balsamu do ciała ;)  Ponadto (tak jak większość produktów Nivea) żel jest delikatny z pH odpowiednim dla ciała, więc powinien odpowiadać nawet wrażliwej skórze.

Opakowanie jest proste, ale takie delikatne i mnie osobiście się podoba. Zamknięcie jest szczelne, a wygląda tak jak na powyższym obrazku. Generalnie buteleczka jest wykonana z miękkiego tworzywa, więc nie ma problemu z "wyciskaniem" żelu ;)


Podstawowe informacje:

- pojemność 250 ml
- zapach karamboli, ale ja nazwałabym go po prostu orzeźwiającym, owocowym
- konsystencja kremowa, raczej rzadka niż gęsta
- kolor biały (jak na obrazku widać)
- cena ok. 10 zł/250 ml, ja kupiłam go nieco taniej, bo nie w drogerii, a w Auchanie ;)

Na koniec skład dla ciekawych:
Podsumowując serdecznie polecam ten produkt! Mimo, że nie przepadam za kilkukrotnym kupowaniem tego samego produktu (w szczególności jeśli chodzi o balsamy i żele), to może kiedyś ponownie się na niego skuszę ;)

czwartek, 15 listopada 2012

W sam raz na początek!

Ponieważ jest to mój pierwszy post, postanowiłam napisać recenzję o czymś świeżym i delikatnym czyli w sam raz na początek, a mianowicie o kremie firmy AVON, którego używam od niedawna.



Od razu na wstępie warto zaznaczyć, że mam łatwy dostęp do kosmetyków z AVONa, ponieważ moja mama jest konsultantką, dlatego nie dziwcie się, jak dużo recenzji na moim blogu będzie o produktach tej firmy ;)

Odświeżający krem-żel do twarzy z wyciągiem z ogórka i zielonej herbaty
Napis z tyłu pojemniczka mówi sam za siebie ;) Produkt ma żelową konsystencje, która łatwo się rozprowadza i wchłania. Nie jest sprecyzowane czy jest to krem na dzień czy na noc, innymi słowy jest w tym przypadku uniwersalny. Ja osobiście używam go wieczorem po zmyciu makijażu. Dla mojej mieszanej cery krem ogórkowy jest jak najbardziej odpowiedni i między innymi dlatego się na niego zdecydowałam. 


Podstawowe informacje:

- pojemność - 100 ml
- cena - zależy czy w katalogu są promocje, ale cena regularna to 8,99 zł
- zapach - można stwierdzić, że ogórkowy i taki "świeży" ;)
- kolor - jak na obrazku widać - taki miętowy
- konsystencja - żel-krem

 Polecam jeśli ktoś ma nie ma zbyt "wybrednej" cery, jeśli można tak to określić, bo cena jest naprawdę niewysoka, a krem rzeczywiście sprawia, że skóra po całym dniu jest bardziej odżywiona i nawilżona.